Geoblog.pl    krasnal    Podróże    Nadbałtycki Rajd Rowerowy 2003    2 sierpnia 2003 - sobota
Zwiń mapę
2003
02
sie

2 sierpnia 2003 - sobota

 
Polska
Polska, Siedlce
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2120 km
 
Ostatni wspólny rajdowy poranek. Ostatnie prace poszczególnych dyżurów, msza św. w miejscowym kościele i w drogę. Warunki nie były idealne do jazdy, ale nikt tym się za bardzo nie przejmował - każdy czuł już zbliżający się koniec wyprawy. Jechało się dość nudno, bo nikt nie był skory do rozmów. Tempo było równe, choć nie najwyższych lotów.

To takie charakterystyczne "otępienie" przerwane zostało dopiero w Sterdyniu, gdzie postanowiliśmy rozegrać jedną z ostatnich partii w mafię - na zmienionych nieco zasadach. W zabawie wzięła udział większość grupy, co spowodowało, że gra się trochę przeciągnęła ku niezadowoleniu tych niegrających.

Następny postój odbył się w Sokołowie Podlaskim. Jednak po drodze zdarzyła się kraksa spowodowana rozluźnieniem, brakiem skupienia i nie wiadomo czym jeszcze. Zawsze coś takiego dzieje się ostatniego dnia rajdu - tym razem ucierpiała Olga, Kaśka i Brutus. Całe szczęście skończyło się jedynie na otarciach i łzach... Wracając do Sokołowa - tam rozłożyliśmy się na skwerze miejskim. Obskoczyliśmy okoliczne lodziarnie i stragany z owocami. Postój był dość długi, gdyż dotarliśmy tam stosunkowo wcześnie, zaś oficjalne powitanie w Siedlcach było umówione dopiero za kilka godzin.

Powoli wyruszyliśmy w końcu z Sokołowa mając w zapasie dwie godziny, co jest zapasem znacznie na wyrost jak na odcienek 35km - szczególnie ostatniego dnia. Po drodze dojechał do nas jednoosobowy komitet powitalny w osobie Maćka "maniakaMTB", który wyjechał na rowerku nam na spotkanie. W okolicach Woli Suchożebrskiej zatrzymaliśmy się ponownie - tym razem na ostatnią rozgrywkę w mafię. Potem już bez dalszego ociągania dojeżdżaliśmy do Siedlec.

Przez ostatnie kilkanaście kilometrów towarzyszyły nam samochody co bardziej niecierpliwych rodziców, któzy nie mogli doczekać się swoich pociech. Robili nam zdjęcia, filmowali nas i stwarzali dość duże zagrożenie ruchu pojazdów ;-P Do miasta wjechaliśmy tuż przed godziną 16.

Pod pomnikiem papieża na pl. Sikorskiego - czyli w tradycyjnym miejscu - czekali na nas rodzice, przedstawiciele Królówki, przyjaciele i znajomi. Po krótkich mowach powitalno-pochwalnych udaliśmy się pod kaplicę Matki Bożej Kodeńskiej, skąd cztery tygodnie wcześniej ruszaliśmy na naszą wyprawę. Jeszcze tylko rozpakowanie gratów z autokaru, wstępne uporządkowanie rzeczy i nadszedł czas pożegnania :-( Teraz zamiast twardych posadzek kościołów, szkół i sal gimnastycznych czekały na nas mięciutkie, cieplutkie łóżeczka. Zamiast przeraźliwie zimnej wody ze studni - ciepła woda w prysznicu lub wannie. Zamiast co wieczornej rozgrywki w mafię - długie opowiadania rodzinie o rajdzie. Zamiast babrania się w smarach w serwisie - pliot w rękę i przerzucanie kanałów w telewizorze :-P Ech, i jak tu żyć? ;-)

DST: 80,5km
AVS: 24,7km/h
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
krasnal
Artur Kroc
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 78 wpisów78 11 komentarzy11 294 zdjęcia294 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
17.09.2012 - 28.09.2012
 
 
01.07.2011 - 13.07.2011
 
 
15.04.2009 - 27.04.2009