Geoblog.pl    krasnal    Podróże    Nadbałtycki Rajd Rowerowy 2003    Podsumowanie
Zwiń mapę
2003
02
sie

Podsumowanie

 
Polska
Polska, Siedlce
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2120 km
 
Najpierw trochę liczb...

W sumie przejechaliśmy na rowerach 2410km, jednak dystans całkowity był większy z uwagi na kilka podwózek autokarem.
Na rowerach spędziliśmy 23 dni + 4 dni, które przeznaczone były na zwiedzanie stolic państw.
Sama jazda zajęła nam około 98h 39min, co daje średnią samej jazdy równą 24,4km/h - tak więc całkiem nieźle.
Dziennie przejeżdżaliśmy średnio około 104,8km w czasie około 4h 17min.
Wyniki te nie uwzględniają postojów - tylko sama jazda.

Najkrótszy dzienny dystans: 26,7km 18 lipca na Hiumie. Krasnal z Dominikiem zrobili więcej, bo udali się do latarni morskiej.
Najdłuższy dzienny dystans: 146,7km, odcinek Tallin-Pilitsvere, 22 lipca.
Najniższa średnia prędkość jazdy: 18,9km/h, odcinek Jelgava-Ryga, 13 lipca.
Najwyższa średnia prędkość jazdy: 27km/h, odcinek Troki-Poćkuny, 30 lipca.
Najdłuższy odcinek zrobiony na raz: około 40km ze średnią ponad 26km/h z Audru w Estonii.
A teraz bardziej subiektywne dane...

Najbardziej upierdliwy odcinek: 17 lipca, 30km paskudnych szutrów na Saremie.
Najprzyjemniejszy odcinek: chyba ostatnie 20 kilka km do Lasdijas na Litwie. Na księdzowym Unibike rozbujałem grupę do 40km/h i nikt nie odpadł :-)
Najgorsze kąpielisko: zdecydowanie Häädemeste. Kilka kilometrów po bagnach, po to by zamoczyć nogi po kolana :-(
Najlepsze kąpielisko: typów jest kilka- Aglona, jeziorko tuż przed Wilnem i oczko wodne za Tallinem

Największe wygłupy: poskramianie liny gdzieś na trasie Ryga-Salacgriva.
Charakterystyczny numer Yoła: zabieranie ubrań.
Największa niespodzianka: psalm Trzmiela, Rzywego i Yoła.

Jesli masz jakieś propozycje, by tutaj coś upamiętnić, to pisz do mnie.

Teraz parę słów o jeździe...

Tegoroczny rajd nie zapowiadał się dość ciężki kondycyjnie z uwagi na nizinny charakter trasy. Nie wzięliśmy jednak pod uwagę silnych wiatrów, które jeśli wiały, to zawsze prosto w twarz, przez co nieraz byliśmy wykończeni. Trasa nie była zbyt urozmaicona - najnudniejsze odcinki prowadziły wzdłuż wybrzeża Bałtyku, całe szczęście można było robić postoje i korzystać z dobrodziejstw morza. Ciekawiej zrobiło się dopiero w drodze powrotnej, kiedy to uświadczyliśmy dość znacznie pofałdowanego terenu, czego niektórzy chyba się w ogóle nie spodziewali.

Drogi w Polsce jakie są, każdy widzi. Na Litwie wiele arterii jest w przebudowie, w budowie, bądź w gruntownym remoncie. Nie brakuje jednak dróg kiepskiej jakości. Kierowcy raczej niesprawiający problemów. Łotwa to już kraj o dużo większej kulturze poruszania się po drogach, które z kolei nie były najwyższych lotów. Największe niespodzianki czekały jednak w Estonii: po pierwsze bardzo rzadkie zaludnienie, po drugie duże poważanie rowerzystów na drogach. Same trakty to z kolei albo świetnie utrzymane asfaltówki o niezbyt imponujących rozmiarach, co jednak z uwagi na małe natężenie ruchu nie stanowiło problemu, albo paskudne drogi szutrowe niejednokrotnie ze statusem dróg krajowych.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
krasnal
Artur Kroc
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 78 wpisów78 11 komentarzy11 294 zdjęcia294 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
17.09.2012 - 28.09.2012
 
 
01.07.2011 - 13.07.2011
 
 
15.04.2009 - 27.04.2009