Geoblog.pl    krasnal    Podróże    Ukraina - MoÅ‚dawia 2011    Orhei Vechi
Zwiń mapę
2011
09
lip

Orhei Vechi

 
Mołdawia
Mołdawia, Butuceni
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1264 km
 
Celem dzisiejszego dnia było Orhei Vechi, czyli Stare Orhei, ponoć najważniejszy mołdawski zabytek - kompleks pustelni wykutych w skale wznoszących się nad doliną rzeki Răut. Nie jest tam łatwo się dostać - nie ba bezpośrednich połączeń, trzeba złapać marszrutkę to Trebujeni lub Butuceni, które nie jeżdżą zbyt często - godziny odjazdów można sprawdzić na http://www.autogara.md/orar/search.php. Do pozostałych mołdawskich monastyrów, np. Saharna czy Țipova, szanse dostania się czym innym niż samochodem, rowerem lub pieszo są praktycznie zerowe. Nasza marszrutka do Trebujeni kosztowała około 20 lei. Uwaga - trzeba powiedzieć kierowcy, że wybieramy się do Orhei Vechi - wówczas wysadzi na skrzyżowaniu, skąd około kilometra trzeba iść pieszo. Bilety wstępu za 10 lei, których i tak nikt nie sprawdza, można nabyć w centrum wystawienniczym po prawej stronie drogi, tuż przed mostem. Kompleks jest bardzo malowniczy i ogólnie robi pozytywne wrażenie, ma ogromny potencjał, ale jest zapuszczony i zaniedbany, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż mieni się on za najważniejszy zabytek Mołdawii. W jedynej zamieszkałej dzisiaj pustelni stary mnich sprzedaje święte obrazki, ikony i świeczki.

Schodzimy do pobliskiej wioski Butuceni. Żar leje się z nieba, zbliża się południe. Trochę ochłody daje wylany na głowę kubeł zimnej wody z przydrożnej studni - charakterystycznego elementu mołdawskiego krajobrazu. A pragnienie gasi piwo Chişinău z miejscowego sklepiku. Czas wracać do Kiszyniowa. Najbliższa marszutka jest dopiero za 2 godziny, więc wracamy do wspomnianego skrzyżowania licząc na okazję. W pobliżu skrzyżowania ciągnie się mur, według przewodnika są to fundamenty pałacu pyrkałaba, będącego kimś w rodzaju zarządcy prowincji za czasów tureckich. Obecnie w środku pałacu rosną orzechy włoskie i pasą się krowy. Dopiero po godzinie zatrzymuje się żyguli, a sympatyczni kierowcy podwożą nas do szosy Kiszyniów - Orhei, skąd po chwili marszrutka zabiera nas z powrotem do mołdawskiej stolicy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
krasnal
Artur Kroc
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 78 wpisów78 11 komentarzy11 294 zdjęcia294 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
17.09.2012 - 28.09.2012
 
 
01.07.2011 - 13.07.2011
 
 
15.04.2009 - 27.04.2009